sobota, 25 października 2014

chapter 4

włącz to >>> XXX

* * *

Od spotkania u Gemmy minęło już sporo czasu, którego wykorzystywałam na zbliżenie się do matki i poszukiwanie Rakiego, którego nadal nigdzie nie mogę znaleźć. Mimo, że Niall już u nas nie pracuje, to dalej utrzymujemy bardzo dobry kontakt. Przebrałam się z piżamy w normalne ubrania i zeszłam na dół w celu obejrzenia jakiegoś filmu. Usiadłam na kanapie i wzięłam pilota ze stołu. Była 18. Stwierdziłam, że jestem głodna, bo nic dzisiaj nie jadłam. Cały dzień przesiedziałam w pokoju, bo nie miałam co robić, z powodu, że mama pojechała na nockę do pracy. Mimo zapełnionej lodówki miałam ochotę na jakieś oryginalną przekąskę. Po chwili zorientowałam się, że powinnam też przygotować coś na kolację, gdyż blondyn dzisiaj do mnie przychodzi. Ubrałam buty, wzięłam portfel i wyszłam na dwór kierując się w stronę sklepu, który nie był tak blisko jak wydawało mi się jadąc do niego samochodem, czy autobusem. Po czasie stwierdziłam, że to nie był zbyt dobry pomysł, by wychodzić bez kurtki. Wiejący we mnie wiatr sprawiał, że mrużyłam oczy i pocierałam zimnymi dłońmi swoje nagie ramiona, lecz szłam nie myśląc o pogodzie, lecz o Niallu, a raczej jego problemie. Ostatnio opowiadał mi, że spotkał sympatyczną dziewczynę, ale nie wie jak do niej zagadać. Niestety mam taki charakter, że martwię się za kogoś i od tamtego czasu tylko myślę jak pomóc Horanowi. Zanim się obejrzałam stałam przed sklepem i prędko weszłam do środka rozglądając się za czymś, na co na prawdę miałam ochotę. Włóczyłam się między pułkami, aż w końcu zdecydowałam się, że zjem "Pain perdu" z pomarańczą, czyli francuskie tosty. Dłużej zajęło mi zastanawianie się co przygotuję na kolację, ale w końcu wpadłam na coś idealnego, smacznego i lekkiego. Wzięłam potrzebne składniki wcześniej zawzięcie ich szukając i udałam się do kasy. Uwielbiam gotować, dlatego też planuję iść na studia kulinarne, zaraz po tym jak skończę liceum w Manchesterze. Wyszłam na zewnątrz z pełnymi siatkami i głośno westchnęłam. Padał deszcz, a ja do domu miałam dobry kilometr, no ale cóż miałam zrobić. Po Tomy'ego nie zadzwonię, bo pojechał z Gemmą do znajomych na  kilka dni, więc pozostało mi iść pieszo i modlić się, żeby jakimś cudem wyszło słońce. Wyszłam poza daszek nad drzwiami sklepu i szłam do domu. Nie minęła minuta, a ja byłam już cała mokra. Pomimo tego, że trzymałam się strony płotów, to i tak jadące samochody sprawiały, że ochlapywały mnie wielkimi kałużami. W tym momencie żałowałam, że jestem tak wybredna co do jedzenia.
-Podwieźć cię? - usłyszałam męski głos dochodzący z samochodu, który cały czas jechał w moją stronę tym samym tempem co ja.
-Nie, dziękuję - powiedziałam nie odwracając się do kierowcy, dlatego, że się bałam, a serce waliło mi jak głupie.
-Ej no, spójrz na mnie - myślałam o najgorszym, ale uległam i spojrzałam się w stronę ulicy. Chłopak zatrzymał samochód, wyszedł z niego i wziął ode mnie zakupy, a zaraz po tym podszedł do drzwi pasażera i otworzył je przede mną.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się.
-musisz mi powiedzieć gdzie mieszkasz - powiedział z chytrym uśmieszkiem, a mi przypomniała się bardzo ważna rzecz. Nie wzięłam kluczyków. Nie miałam pojęcia, czy powiedzieć to brunetowi, czy nie. Nie chciałam zwalać na niego odpowiedzialności za moją głupotę, ale nie miałam gdzie pójść.
-to bez znaczenia - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja schowałam twarz w dłonie.
-nie wzięłam kluczy z domu - uśmiechnęłam się sprawiając wrażenie, że nic się nie stało.
-pojedziesz do mnie - powiedział stanowczo, ale ja musiałam odmówić, tylko nie wiedziałam jak to zrobić. Nim zdążyłam zaprzeczyć jego propozycji on otworzył mi już drzwi.
-nie wiem czy to dobry pomysł, ja nawet nie znam twojego imienia - zaśmiałam się wyślizgując się z samochodu.
-Harry - uśmiechnął się pokazując tym swoje urocze dołeczki
-Holly - ukłoniłam się śmiesznie i wyciągnęłam rękę. Oboje się zaśmialiśmy.

Siedzieliśmy przy stole w jadalni rozmawiając o naszych różnych przygodach i śmieliśmy się głośno. Harry popił swój napój i spytał:
-co masz w tych siatkach?
-składniki. Miałam coś przygotować na kolację z przyjacielem, ale chyba nic z tego nie wyjdzie - spojrzałam na swoje palce, które plątałam ze sobą.
-mogę zastąpić twojego przyjaciela? - brunet znowu uśmiechnął się tak, że ja zaśmiałam się na widok jego przesłodkich dołeczków. Chłopak podszedł do wieży stereo i puścił z niej rytmiczne i wesołe piosenki, podczas gdy ja wypakowywałam zakupy. Wytłumaczyłam chłopakowi jak krok po kroku zrobić tosty francuskie, a sama wzięłam się za moje danie popisowe, którym była pizza z mozzarellą, pomidorkami koktajlowymi, rukolą i szynką. Najpierw zajęłam się ciastem, później przygotowałam sobie składniki. Jedliśmy świetne tosty, które przyrządził Harry, podczas czekania na danie główne.
-jak Thomas poznał Gemmę? - loczek spytał mnie z pełnymi ustami.
-sama nie wiem. Nie rozmawiamy na takie tematy - odpowiedziałam patrząc na mało estetycznego tosta, który zniewalał smakiem. Wyjęłam pizze z piekarnika i poczułam czyiś dotyk na swoich dłoniach.
-daj, pewnie jest ciężkie - uśmiechnęłam się i puściłam danie. Po chwili zajadaliśmy się nim siedząc na naszych miejscach, które poprzednio zajęliśmy.
-mógłbym się z Tobą ożenić! - Harry delektował się pizzą.
-to się ożeń - zaśmiałam się.
-gdzie i kiedy - brunet śmiesznie poruszał brwiami, na co ja parsknęłam - tak w ogóle to najpierw Tom ożeni się z Gemmą - zabrzmiało to dosyć poważnie.
-o czym Ty mówisz, Thomas zmienia dziewczyny jak rękawiczki - powiedziałam zirytowana.
-może i tak było, ale myślisz, że skoro jest z moją siostrą już ponad dwa lata, to nagle ją rzuci? - spojrzałam na niego zdziwiona. Byłam pewna, że Gemma jest "świeża", jak to mówi mój brat.
-nie, ale nie wezmą tak szybko ślubu. Nie znam dobrze Gemmy, ale znam Thomasa - powiedziałam pewnie, ale Harry znowu zaskoczył mnie wiadomościami, o których nie miałam pojęcia.
-a myślisz, że dlaczego on pojechał z nią akurat do Paryża? On chce się jej oświadczyć, nie mówił ci?
I znowu poczułam się, jakby ktoś dał mi w twarz. Nie chciałam zgrywać idiotki, że wszystko wiem, ale głupio mi było, że Harry wie takie rzeczy, a ja nie.
-a jak tam z twoim psem? - na całe szczęście chyba wyczuł o co chodzi i szybko zmienił temat.
-nijak. Nadal się nie znalazł - powiedziałam bez wyrażania jakichkolwiek emocji.
Rozmawialiśmy tak całą noc, a nad ranem brunet zawiózł mnie do domu.

Otworzyłam drzwi i zdjęłam buty, następnie poszłam do salonu, gdzie zastałam Nialla. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-hej - uśmiechnęłam się, a on parsknął zezłoszczony i pokiwał głową gwałtownie mnie omijając - zaczekaj - zatrzymałam go, gdy zorientowałam się, że wyszedł z domu, a on odwrócił się stojąc już za furtką - zostań, proszę..
-nie dzwoń do mnie - powiedział i odszedł. Tak po prostu. Rozpłakałam się stojąc w miejscu. Przecież nie zrobiłam tego wszystkiego specjalnie. Poczułam jak mama obejmuje mnie od tyłu. Usiadłyśmy na kanapie i wszystko jej opowiedziałam.
-kochanie - mama złapała mnie za ręce - on spał na schodach całą noc - jeszcze bardziej się rozpłakałam. Nie chciałam żeby tak wyszło. Niall był tylko moim przyjacielem, ale zależało mi na nim jak na nikim innym.

* * *

!!!rozdział nie sprawdzony!!!
spokojnie, na jutro również przewiduję nieco dłuższy (mam nadzieję) rozdział.
napisałam ten już dzisiaj, dlatego, że mi się nudziło :)







3 komentarze:

  1. Genialny rozdział !! <3 Życzę weny ;**

    but-i-still-hear-your-call.blogspot.com <------- Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję bardzo, zajrze w wolnym czasie :)
      + mam nadzieję, że jeszcze tu wpadniesz

      Usuń
  2. Jeeju *o* Najlepsze <3
    http://opowiadaniakary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Szablon by S1K