sobota, 25 października 2014

chapter 3

włącz to >>>> XXX

* * * 

-Holly obudź się! - przeraziłam się usłyszawszy krzyki mojego brata, który stał nad moją osobą. Odkryłam kołdrę i spojrzałam na niego dziwnym wzrokiem, a on uśmiechnął się i dodał:
-za cztery godziny jedziemy!
Kocham Thomasa, ale czasami go nie pojmuję. Za cztery godziny wyjeżdżamy z domu, dlatego on postanowił już teraz mnie obudzić. Wstałam z łóżka, gdy mój braciszek raczył sobie pójść i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wykonałam różne inne nieważne czynności, po czym zawinięta w ręcznik podeszłam do szafy pełnej ubrań. Co z tego, że moje ciuchy wręcz rozsypywały się po całym pokoju, skoro i tak nigdy nie miałam co ubrać. Nie chciałam ubierać jakiejś super eleganckiej sukienki, ale też nie chciałam wyglądać jakbym dopiero co poszła na spacer z psem. Wyjęłam białą bluzkę i czarną spódniczkę. Miałam nadzieję, że nie wyglądam jak idiotka. Zrobiłam sobie kłosa opadającego mi na ramię i fizycznie byłam gotowa, ale w duszy bałam się, że zrobię na Gemmie złe wrażenie. Nie znam jej, nie mam pojęcia jaka jest i jak przyjmie moją osobę. Jedyne co wiem to to, że Tommy nie związałby się z byle jaką dziewczyną i ta myśl po części mnie uspakajała. Wzięłam psa na ręce i gdy tylko zaburczało mi w brzuchu wzięłam swoją torebkę do której włożyłam telefon i zeszłam na dół. Tom dobrze wiedział co robi budząc mnie tak wcześnie, bo do wyjazdu zostało pół godziny. Zrobiłam sobie płatki i zjadłam je na spokojnie rozmyślając kim jest Gemma, jak wygląda i tak dalej.
-chodź już, zjesz u nich - odłożyłam zużyte naczynia do zmywarki i ruszyłam za starszym bratem ubierając po drodze buty. Zaraz, zaraz, nich?! Nie wiedziałam o co chodzi, przecież Tommy mówił, że jego dziewczyny mama nie mieszka w Londynie.

Podjechaliśmy smartem mojego brata pod mały, szeregowy domek, który z zewnątrz przypominał wiejska chatka. Serce zaczęło mi bić, a w głowie układały się różnego rodzaju myśli, nie tylko pozytywne.
Thomas wziął kwiaty z moich kolan i wyszedł z samochodu, a ja powtórzyłam jego ostatni czyn zapinając Rakiemu smycz. Weszliśmy po schodach. Po jakimś czasie za drzwiami stanęła Gemma z wielkim uśmiechem na twarzy spoglądająca to na Toma, to na mnie. 
-hej, zapraszam - otworzyła szerzej drzwi odsuwając się do ściany. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Przywitaliśmy się z dziewczyną i usiedliśmy przy stoliku w salonie. Gem najpierw wypytywała się mnie o to czy mi się tu podoba, co planuję robić w przyszłości i tak dalej. Cała ta sytuacja była bardzo miła, czułam się dobrze w jej towarzystwie, ale nie wiedziałam jak mam się zachować, gdy ona i Tommy zaczęli ze sobą rozmawiać o mało ważnych dla mnie sprawach, o których kompletnie nie miałam pojęcia. Mój wzrok chodził za szczeniakiem, który wszystko obwąchiwał. Musieliśmy go zabrać ze sobą, gdyż mama jechała do pracy, a jeżeli zostawiłabym go samego w domu to zapewne wszystko by pogryzł. Gdy Raki podszedł do mnie i zaczął dreptać po zimnej podłodze zrozumiałam, że trzeba wyjść z nim da dwór. 
-Raki chyba chce na dwór, za chwilę wrócę - grzecznie przeprosiłam wychodząc z psem przed dom. Spacerowałam z nim patrząc się na chodnik. Nagle straciłam go z oczu. Rozglądałam się po całym osiedlu, ale nic nie mogłam zobaczyć, gdyż było już całkiem ciemno. Wołałam go, ale nic. Zaczęłam biec, mając nadzieję, że za chwilę go znajdę. 
W pewnym momencie poczułam dosyć mocne uderzenie w bok. Zatrzymałam się i spojrzałam za siebie. 
-uważaj co robisz! - w świetle latarni zobaczyłam postać bruneta w kręconych włosach. 
-to Ty patrz przed siebie - odpowiedziałam. Moje oczy wypełniły się łzami na myśl, że już nigdy nie znajdę mojego małego szczeniaczka. Wytarłam moje mokre oczy rękawem i już miałam się odwrócić, ale chłopak spojrzał na mnie pytającym wzrokiem podchodząc coraz bliżej. 
-przepraszam - złapał mnie za ramiona i schylił się, by zobaczyć moją zasmuconą twarz z bliska - ej, tylko nie płacz, proszę. Przecież nic się nie stało - uśmiechnął się by mnie pocieszyć.
-dziękuję, ale nie chodzi o to 
-a o co w takim razie? - spytał zatroskany nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. Czułam się trochę skrępowana, ale opowiedziałam mu całą sytuację w skrócie, na co on puścił mnie i westchnął nie wiedząc co zrobić. Przeczesał swoje loki składając dłonie przy ustach. Staliśmy chwilę w ciszy, którą ja przerwałam: 
-to bez sensu. Nie potrzebnie zawracam ci głowę, przecież to nie twój problem tylko mój. Jeszcze raz przepraszam - wyminęłam go i ruszyłam w stronę z której przyszłam. Chłopak wołał, żebym poczekała, ale ja nie chciałam. Nie mogłam sobie przypomnieć jaki numer miał dom Gemmy, więc błąkałam się po osiedlu kilka dobrych minut. W końcu postanowiłam zadzwonić do Thomasa. Gdy trafiłam do wyznaczonego miejsca zadzwoniłam do drzwi, które po chwili się otworzyły. Podniosłam głowę i ujrzałam przed sobą tego samego bruneta, na którego wpadłam godzinę temu. Na jego twarzy zagościło zdziwienie, a po chwili uśmiech. Weszłam do środka z dziwnym uśmiechem. Usiedliśmy przy Gemmie i Thomasie nic nie mówiąc, a oni patrzeli na nas jak na idiotów. 
-gdzie jest Raki? - Tom ocknął się po chwili, a z mojej twarzy zniknął uśmiech. 
-nie wiem.. - odpowiedziałam smutno. 
-jak to nie wiesz?!- zaczął na mnie krzyczeć, a ja się nie odzywałam. Było mi przykro, ponieważ nienawidzę tego uczucia, kiedy mimo wszystko nie mogę nic zrobić, ale Gem go uspokoiła, a ja wszystko im wytłumaczyłam pomijając wątek z brunetem, którego imienia nadal nie znam. 

* * * 

przepraszam, że taki krótki, ale za to jutro już będzie następny :) 
+ widzieliście teledysk do smg? dsfnsoifjdsoifj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by S1K